Pierwsze zauważalne pieniądze zarobiłem przed maturą. Zbierałem pomidory w południowych Włoszech. Pracowałem na polach Foggi od świtu do nocy. Wokół mnie ludzie z bliskiej i dalekiej Afryki (to nie żart) i dosłownie kilku Polaków i Włochów. Dosyć szybko łapię opaleniznę, wiec po kilku dniach wszyscy uważali, że jestem robotnikiem z Maroka.
Pierwsze dni były okropne. Bolało mnie wszystko. Spanie na karimacie, na klepisku w namiocie, nie pomagało na bolący kręgosłup. Największą ulgę stanowiła kąpiel w zbiorniku nawadniającym pola. Po tygodniu mój organizm jednak przyzwyczaił się. W końcu byłem robotnikiem z Maroka.
Nie pamiętam ile dokładnie zarobiłem. W każdym razie wszystko wydałem na zwiedzanie Neapolu i południowej Italii . Miałem 16 lat i pieniądze same w sobie nie miały dla mnie znaczenia. Liczyło się to, że jestem samowystarczalny. Ciężką pracę traktowałem i nadal traktuję jako elementem tego świata. Potrzebujesz pieniędzy, zakasujesz rękawy i masz na przeżycie.
Lubię być szczęśliwy. I na ogół jestem. Kto z nas tego nie lubi. Mam jednak coraz większe wątpliwości do tzw. teorii pozytywnego myślenia. A nawet może nawet tyrani pozytywnego myślenia. Tyrani, brzmi nieźle, co? Pierwszy raz usłyszałem to określenie podczas wystąpienie Susan David. To psycholożka z RPA, która jest autorką, książek o sprawności emocjonalnej. Jej zdaniem jeśli stale odpychamy normalne emocje, przyjmując pseudopozytywne nastawienie tracimy umiejętność radzenia sobie ze światem takim jak jest. Próbujemy żyć w takim, jakim chcielibyśmy, aby był. A on taki nie jest.
Nie wiem, czy to kwestia pandemii, czy wieku. Wokół mnie, nie ma ani jednej osoby, która jest w pełni zadowolona ze swojego życia zawodowego. A mimo to większość próbuje udawać, że jest super. Niby wszystko ok, ale po chwili rozmowy zawsze wy chodzi, że ludzie martwią się o przyszłość. Pandemia postawiła nam trudne pytania. I nie tylko o rzeczy fundamentalne jak zdrowie, rodzina czy wiara. Ale także o rzeczy bardziej prozaiczne. Chyba nie mniej ważne. Przynajmniej dla tych, dla których protestancka etyka pracy ma znaczenie.
Co by się stało gdyby moja firma zbankrutowała? Co bym zrobił gdybym stracił pracę? Kim jestem bez pracy? Czy mam oszczędności, żeby przeżyć? Co z moją emeryturą?
Co jakiś czas na moim wallu na LinkedIn czytam posty, których korporacyjny język strasznie mnie drążni. Pracodawcy, przy pomocy swoich podwładnych, zachęcają do pracy w wielkich, globalnych organizacjach. Będziesz częścią zespołu. Nasz tryb pracy da Ci szanse na rozwój. Szykujemy dla Ciebie piękne nowe biuro, w którym po pandemii będziesz czuł się jak w domu. Super, duper.
To ja zadam pytanie. Co z tego zostanie po tym kiedy ta machina się zatrzyma? Zdjęcia i branżowe wspominki to trochę za mało.
Napiszę coś do młodszych. Coś, co bardzo nie spodoba się Dużym.
Od pierwszego dnia zawodowej drogi rób wszystko aby Twój stan umysłu przypominał to odczuwałem ponad 20 lat temu w Foggi i jednocześnie aby to co robisz zawodowo różniło się od zbierania pomidorów na polu.
Od początku myśl o pieniądzach, za które możesz nie tylko przeżyć ale i o tych, które możesz odłożyć, zainwestować. Jeśli nie masz gotówki inwestuj w siebie. Rób wszystko, żeby się uniezależnić.
Jak mówi Warren Buffet, jak najszybciej znajdź pracę, którą chciałbyś mieć, gdybyś nie potrzebował pracy. Bez względu na jakim stanowisku jesteś, ucz się jak działa biznes, jakie są modele zarabiania pieniędzy.
Szukaj pracy, którą chciałbyś mieć, gdybyś nie potrzebował pracy. Prawdopodobnie masz tylko jedno życie. Nie chcesz przejść przez nie po omacku…
Rozumiem, że dla niektórych korporacje czy inne Mordory są konieczne. Ciężko jest na przykład robić telewizję newsową w pojedynkę lub w kilkuosobowym zespole. Chcę tylko zwrócić uwagę, że każdy z Nas, nie tylko powinien, ale musi znaleźć inne, niezależne od siebie źródła dochodów – inwestycje, firmę lub unikatowe umiejętności, które można sprzedawać.
Kiedyś uważano, że ciężka praca, firma i oszczędność to ważne konsekwencje bycia jednym z „wybranych”. W ten sposób m.in. protestanci byli zainteresowani tymi cechami i mieli dążyć do ich osiągnięcia. Dziś w podobnym tonie, chcę Cię namówić abyś, bez względu jakie stanowisko zajmujesz, ile zarabiasz lub jaki masz staż, w miarę możliwości budował coś swojego. Coś co będzie dla Ciebie niezależnym źródłem dochodów. Nie daj się zwieść dźwiękom bilonu, korporacyjnej machiny i tyrani pozytywnego myślenia! Miej odwagę nawet wtedy kiedy wszystko jest w porządku, szykować się na niepewne. Potęga Odwagi będzie Cię wspierać!
Autor: Krzysztof Górlicki, dziennikarz telewizyjny, wykładowca MBA i przedsiębiorca. Założyciel Visuala i Sprint LAB. Inicjator projektu Potęga Odwagi stworzonego dla osób, które panicznie boją wystąpień publicznych.